wtorek, 5 lutego 2013

III. Broń mnie od wszelkiego złego...


Dla każdej z Was, która uważa, że picie w poniedziałek
nie jest najlepszym pomysłem na rozpoczęcie tygodnia...
Nieco chaotycznie,
nieco poważnie,
nieco erotycznie,
nieco po mojemu.
Poważnie i dojrzale.


Take my hand, I will follow,
Only you can slow this down
Take my hand and I will mellow,
'Cause only you can hold me like a torniquet,
And make me stay, here with you
Magnet, The pacemaker.


   Christine stała w progu jego domostwa. Dużymi oczami patrzyła na niego bez słowa. Nic nie mówili. Napawali się swoim towarzystwem. Jak zawsze, jak co tydzień o tej samej porze. Ich tajemne schadzki były dla niej świętością. Był dla niej bóstwem, piękną rzeźbą z kamienia. On jej nie oceniał, nie wyprowadzał z błędu, nie poprawiał. Po prostu był. Wystarczyło, że istniał i był przy niej, kiedy tylko tego potrzebowała. Czuła nieopisaną radość, kiedy patrzyła w jego brązowe oczy osnute wachlarzem czarnych rzęs. Grube ciemne brwi pozostawały nienaruszone. Nigdy się nie marszczyły kiedy na nią patrzył. Niezbyt długie, pełne usta uśmiechały się sponad czarnych, rzadkich wąsów oraz brody. Jego nieidealna skóra była po prostu piękna. Pragnęła dotykać jej swoimi długimi, smukłymi palcami aby wyczuć każdą nierówność i szorstkość. Nie mówiła nic. Po prostu patrzyła. Niczym tajemny rytuał, zapamiętywali swoje twarze. Nie mogli o sobie zapomnieć. To by ją zabolało. Mocniej niż nie jedno upokorzenie, które doświadczała od przypadkowo poznanych mężczyzn. Mężczyzna poruszył się nieznacznie. Tak, ich przywitanie dobiegło końca. Teraz chwyci jej dłoń w swoją i poprowadzi ją do pokoju, gdzie położy ją na łóżku i przez kilka sekund będzie wpatrywać się w jej twarz, muskając ją opuszkami swoich palców. Mężczyzna zrobił jednak coś innego. Podszedł do Christine i wziął je w swoje objęcia, mocno przytulając do swojej szerokiej piersi. Kobieta wtuliła się w niego, nie wiedząc czego może się spodziewać. Dziś wszystko szło inaczej. Tradycja zanikła, ustępując miejsce nieznanemu. Poczuła, jak łzy popłynęły jej po policzkach. Nieświadome, czyste łzy dające upust jej emocjom. Czuła się zmęczona tym wszystkim. Ciągłym ukrywaniem swojego prawdziwego ja, niemocą opowiedzenia co naprawdę czuje. Otarła rękawem sukni niszczycielskie łzy. Położyła dłonie na jego plecach, chłonąc ukradkiem jego twardy, męski zapach. Przymknęła oczy, chcąc się zatracić. Pragnęła tego tak bardzo, że nawet nie zdawała sobie sprawy co by się z nią stało, gdyby nagle odszedł.
- Chodź.- powiedział do niej, ciągnąc ją za rękę do sypialni.
Tak jak myślała na początku, zabrał ją tam. Jego duże łoże zasłane było kilkoma skórami ściągniętymi ze złapanych przez niego zwierzyn. Dwie duże poduszki pełne pierza czekały, aby położyć na nich głowy. Wszystko było już przygotowane, czekało na ich cotygodniowe połączenie. Świece paliły się w rogach pomieszczenia. Johann usiadł na brzegu łóżka. Christine stała przed nim, nie wiedząc co zrobić. To on zawsze wszystko inicjował. On brał sprawy w swoje ręce. Posłuszna jak przed nikim, słuchała go. Był jej dobrym duchem, jej przewodnikiem. Był jej wybawcom. Nie wiedziała co czuł do niej Johann, czy było to tylko zwykłe pragnienie uprawiania z nią miłości, czy też czuł coś do niej. Kochała go. Kochała go jak nigdy nikogo wcześniej. Czuła do niego niespożyte pokłady uczuć, które mogła w końcu uwolnić. Jej serce biło radosnym blaskiem, kiedy tylko stawała w progu jego domu. 
Christine zacisnęła ze zdenerwowania usta, czując mrowienie, które rozeszło się po całym jej ciele. Mężczyzna wziął jej dłoń i uważnie jej się przyglądał. Podniósł wzrok na jej twarz. Długie blond włosy opadały falami na ramiona i plecy. Długa suknia otulała jej rozgrzane ciało, gotowe na rozkosz. Przyciągnął ją delikatnie do siebie. Usiadła mu okrakiem na kolanach, zarzucając ramiona na jego silne barki. 
- Źle dziś wyglądasz.- powiedział nagle. Podniósł rękę do jej twarzy i musnął ją palcem. Przymknęła z zadowolenia oczy. Kąciki jej ust podniosły się w nikłym uśmiechu. Uwielbiała jego dotyk, mimo swojej potężnej postury potrafił być taki delikatny i czuły.- Czy coś się stało?
Chciała mu odpowiedzieć. Naprawdę chciała. Pragnęła wyzbyć się wszelkich emocji, które ją trapiły. Opowiedzieć mu o grzechu i krysztale, o mani wyzbywania się złości, którą topiła w ramionach innych. Nie mogła. Nie była w stanie tego zrobić. On był dla niej taki dobry... Jak mogłaby zaprzepaścić wszystko, co do niego czuła? Przygryzła delikatnie wargi. Ponownie wtuliła się w niego, kładąc swoją głowę na jego ramieniu. Usta zadrżały jej ze zdenerwowania. Johann pierwszy raz zwrócił uwagę na to, co ją trapi. Wolała kiedy nic nie mówił, kiedy trwali w ciszy, otulającej ich marzenia i koszmary. Ustami odnalazła jego szyję i pocałowała go. To była jej odpowiedź. Nie mów nic, po prostu ze mną bądź. Pozwól mi trwać przy tobie, aż słońce ukaże swe pierwsze promienie na horyzoncie. Daj mi spokój, którego tak potrzebuję. I siłę, bo potrzebuję jej, aby przetrwać kolejny tydzień, kolejne siedem dni bezsilności i strachu. Złapała w dłonie jego twarz i przez chwilę wpatrywała się w niego. Kochała każdy dołeczek na jego policzkach, każdą bruzdę i szew, który powinien go szpecić. Dla niej był piękny. Męski i dostojny. Taki powinien być prawdziwy facet. Pochyliła w jego stronę twarz i pocałowała go namiętnie w usta. Czuła słodki smak pieprzu i tytoniu. Ta woń otuliła wnętrze jej ust, wnikając przez gardło wprost do płuc. Napawała się tym zapachem, jakby właśnie pokazali jej nowe perfumy. Połączyła się z nim wargami, otwierając nieco usta. Poczuła jak jego język wnika do środka, pieszcząc ją delikatnie. Serce zabiło jej mocniej. Nieco zbyt gwałtownie przycisnęła go do siebie. Jej piersi oparły się na twardym torsie mężczyzny. Złapał ją za biodra i przytulił do siebie. Poczuła jak jego przyrodzenie twardnieje. Zatopiła paznokcie w jego włosach, mierzwiąc je. Oddychała głęboko, czując jak jej piersi falują w rytm jego zachęt. Oczy miała przymknięte, kiedy poczuła, że ich pocałunek zelżał. Odsunął nieco swoją twarz, aby móc na nią spojrzeć. Dla niego wyglądała pięknie. Lekko potargana, ogarnięta pożądaniem. Opuszkami palców drażnił jej rozpalone wargi. Po chwili znów ją pocałował, jednak o wiele spokojniej niż wcześniej. Chwycił ją mocno za tułów i wstał z łóżka. Chwyciła go mocno nogami za plecy. Położył ją na łóżku, kładąc się na niej. Palcami dotykał jej smukłej szyi, schodząc coraz dalej w stronę dekoltu i piersi. Odwiązał falbany zdobiące górę jej sukni. Jej piersi odsłoniły się, a sutki stwardniały pod wpływem nagłego zimna. Oddychała gwałtownie, trochę zbyt gwałtownie. Pocałował zagłębienie między jej mostkiem. Uśmiechnęła się, ponownie czując ten przyjemny dreszcz. Paznokciami zaczepiła się o jego skórę na plecach. Chciała w końcu poczuć go w sobie, nie zwlekać. Doznać uczucia ekscytacji i wybuchu namiętności w jednej chwili. Chciała krzyczeć z rozkoszy i płakać niczym małe dziecko. Marzyła o tym. Ale on się z nią bawił. Doskonale wiedział, czego pragnie Christine. Chciał jej dać to wszystko, jednak najpierw musiał do tego doprowadzić. Zwykły seks nie zaspokoił by ją, musiał wzbudzić w niej namiętność, którą tak głęboko skrywała. 
Powrócił do pocałunków. Zaczął ssać jej dolną wargę. Wiedział, że to uwielbia. Wsunął po chwili język w jej usta, ponownie się z nią łącząc. Ich języki tańczyły między sobą, niczym płatki śniegu na wietrze. Poczuł, jak jej palce błądziły po jego ciele. Dotknęła jego koszuli i odszukała guzików. Rozpięła powoli każdy. Odpiął guzik przy spodniach i zsunął je z siebie. Pocałował delikatnie jej sutek, drażniąc go swoim dotykiem. Christine jęknęła cicho. Była gotowa. Tak bardzo tego pragnęła. Przy jego pomocy wyślizgnęła się z długiej sukni, aby po chwili całkowicie naga, poczuć jego mięśnie na swoim ciele. Brązowa skóra niedźwiedzia, na której leżała łaskotała jej łopatki oraz plecy. Usta jej zadrżały zdradzając swoją gotowość. Rozchyliła delikatnie nogi, czując jak próbuje w nią wejść. Powoli zaczął napierać. Przygarnęła go palcami do siebie, wbijając paznokcie w plecy Johanna. Spojrzała w jego oczy. Wpatrywał się w nią, próbując odgadnąć jej uczucia oraz myśli. Jego brązowe źrenice nie poruszały się, tkwiły w jednym punkcie. Kobieta jęknęła cicho czując rozrywającą ją od środka rozkosz. Chłód na jej ramionach zamienił się w żar. Czuła jak jej skóra płonie żywym ogniem. Zamknęła oczy, czując zbliżający się kres tych przyjemności. Próbowała złapać oddech, jednak bezowocnie. Krzyk uwiązł jej w gardle, kiedy po chwili poczuła całkowite spełnienie. Wbiła mocno paznokcie, drapiąc jego plecy. Opadł powoli na jej ciało, po raz kolejny odnajdując jej usta. Oddała się tym pocałunkom, próbując ochłonąć. Czuła niesamowitą energię. Czystość i pustka zagościły w jej sercu. Endorfiny, które przed chwilą uwolniła, opanowały jej umysł. Łzy popłynęły jej z oczu wprost na policzki. 
Johann położył się obok niej na plecach. Oparła się łokciami o rozłożone na łóżku skóry i spojrzała na niego. Oddychał ciężko, jednak próbował utrzymywać jeden rytm. Chciała, aby wszystko mogło być prostsze. Aby życie nie zatruwało jej duszy, a kryształ nigdy nie istniał. Kochała go tak mocno.
- Wyjdź za mnie.- powiedział nagle mężczyzna, patrząc na nią uważnie. Na jego twarzy nie poruszył się żaden nerw. Zawsze był niezwykle spokojny i opanowany. Rozważyła w myślach to, co przed chwilą usłyszała. Te trzy słowa obijały się w jej głowie, dudniąc swoim echem. Tak tego pragnęła, tak bardzo chciała pojąć go za męża i wieść szczęśliwe życie. Na pierwszy plan wyszedł znów gniew. To on wszystko niszczył. To on ją zabijał od środka. Przytuliła głowę do jego nagiej piersi i przymknęła oczy.
- Chciałabym.- odpowiedziała w końcu czując, jak stara się przezwyciężyć strach, który dławił jej gardło.- To nie takie proste.
Mężczyzna objął ją ramieniem. Pocałował czubek głowy. 
- Pójdziemy do księdza w nocy, nikt oprócz nas się o tym nie dowie.- zaproponował. Najwidoczniej wszystko miał już wcześniej przemyślane. Każde jej pytanie posiadało ukrytą odpowiedź. 
Czy nie tego chciałaś? Mąż. Dom. Rodzina. Ona jako wspaniała żona. Zaklęcie zostałoby złamane. Skończyłaby z przypadkowo poznanymi mężczyznami, z ogłupiającym jej umysł gniewem. Zabijał ją, kryształ dręczył jej nerwy, wysysając z nich energię. W końcu odnalazła by siebie, zmieniła by się. Byłaby sobą. Prostą Christine Farley. Córką kupca, żoną jego wroga. No właśnie. Ojciec gdyby to usłyszał, zamknąłby ją w pokoju albo odesłał do zakonu. Nie chciał pozwolić, aby jego jedyna córka zmarnowała życie obok jego przeciwnika. 
Starszy od niej o dziesięć lat mężczyzna pocierał swoją dłoń o jej ramię, próbując ją rozgrzać. Zadrżała, jednak nie z powodu zimna wlewającego się do pomieszczenia przez nieszczelne okna, lecz z powodu marzeń. No właśnie, marzenia. W nich była szczęśliwa, a w życiu zagubiona. Historia życia po raz kolejny zataczała koło. Mogła coś zmienić, sprawić, że jej życie nie byłoby tak dołujące i bezsensowne. Mogła wybiec wraz z Johannem z jego domu i pijana szczęściem, wziąć potajemnie ślub. Następnego dnia udałaby się wraz z ukochanym do ojca, gdzie opowiedziałaby mu dobrą nowinę. Dostałby szału. Oczami wyobraźni widziała jak z wściekłości rozbija kolejne rzeczy o ściany. Jak wypluwa ślinę, krzycząc na obojga.
- Christine, kocham cię.- przerwał ciszę leżący obok niej mężczyzna. Odchyliła głowę chcąc na niego spojrzeć. Widział cierpienie, które wykrzywiało jej piękną twarz. Byli tak do siebie podobni, a zarazem tak różni. Niczym Romeo i Julia, ich miłość z góry była skazana na porażkę. Wiedzieli, że nigdy nie będzie tak, jak naprawdę chcieli. Zawsze będzie ich dzielić konflikt interesów między ojcem kobiety a Johannem. Pocałował ją czule w usta, po czym złożył głowę na poduszce z pierza, aby szybko usnąć. Dziewczyna palcem kreśliła kółka na piersi mężczyzny. Swojego mężczyzny. Jej ukochanego.
- Kocham cię...- szepnęła, jednak na tyle cicho, aby tylko ona mogła to usłyszeć. Nie musiała mu tego mówić. On wiedział. 

6 komentarzy:

  1. Siedzę i nie wiem co napisać.
    Pewnie zacznę od tego, że szybko realizujesz moje prośby(?) wnioski (?) jakoś tak, odnośnie erotycznego zabarwienia. Zacznę najpierw od błędów...hm...hm...hm.. A wiem! Gdzieś tam było że pomiędzy jej mostkami ^^, a człowiek ma jeden mostek. Tyle.
    Teraz konkluzja: nie wiem czy tylko ja miałam takie wrażenie, czy taki był zamysł, czy po prostu tak jest, że Chris z notki III wydaje mi się zupełnie inna niż ubiegłe Chris. Pewnie to Johann tak na nią działa ;-) tak sobie to przynajmniej tłumaczę. Przy nim nawet gniew jakoś wyparował. Co do samej jego postaci- podoba mi się taki męski mężczyzna: silny i twardy a jednocześnie miękki i delikatny. No ideał wręcz. Aż zastanawia mnie jakie masz wady, panie Johann? Hm? ^^
    Zaintrygowałaś mnie. Cieszę się z tego co mi powiedziałaś: często. Częste notki na Chris to jest to pod czym na swojej wyimaginowanej tablicy klikam Lubię to!
    Ten blog, ta opowieść wydaje mi się, że pozwala ci rozwinąć skrzydła. Bardzo mi się podobało to jak podchodzisz do kolejnej odsłony Chris i jeszcze bardziej podoba mi się efekt tego podejścia. Naprawdę świetnie! Dzięki za dobry początek dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudownie, jak zawsze, chociaż muszę powiedzieć, że mniej mi się podobało niż poprzedni rozdział. Co oczywiście nie oznacza, że jest źle czy niefajnie, bo jak już wspomniałam jest powalająco. To tylko ta moja dziwna awersja do scen łóżkowych, nad którą nie ma co się rozwodzić.
    Podoba mi się taka delikatniejsza odsłona Chris i ogólnie to strasznie się cieszę, że tak szybko pojawił się ten rozdział. Mam nadzieję, że następny będzie równie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, ciągle zastanawiam się, co napisać. Chris wydaje się tu taka krucha i delikatna, jak nigdy wcześniej. Wręcz zniewolona przez Johanna Jak nie ona. No, ale wyzbyła się gniewu, więc mogła taka być. Podoba mi się, naprawdę mi się bardzo podoba! Wszystko! Opisy i w ogóle, aaach... Z każdą notką coraz bardziej mnie zaciekawia i wzbudza moją sympatię, pomimo zła, które w niej tkwi :). Częściej! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że Johann ma na nią dobry wpływ. Przy nim nie czuje się taka gniewna i pełna negatywnej energii. Cieszę się, że ma kogoś takiego w życiu, z kim może tak po prostu być. Szczerze, mam nadzieję, że wyjdzie za niego :D Całkiem inna odsłona Chris, ale wcale nie gorsza!
    Tośka

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi sie ich zwiazek, jest skomplikowany, nietypowy i kryje wiele zagadek i potencjału. Jestem bardzo ciekawa czy ma przyszłosc, biorac pod uwage ojca C. oraz jej dosc kłopotliwy kryształ. Ciekawe jest, ze przy Johannie grzech dziewczyny traci swoja siłe przebicia i zapomina o nekaniu jej. Jedyna rzecz, ktora mi sie nie podobała to błedy. W tym rozdziale wystepowały dosc czesto, co nieco mnie zdziwiło, gdzyz wczesniej nic nie przyciagneło mojej uwagi. Był jej wybawcOM jednak zdecydowanie umniejszyło jakosc tekstu. W kazdym razie czekam na ciag dalszy :)
    Zu

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech się chajtną ^^
    Christine to na prawdę super dziewczyna, a Jahann ma na nią świetny wpływ. Razem, na prawdę świetnie się dopełniają. Mam nadzieję, że im się razem ułoży :3
    Życzę ci powodzenia i szybko pisz kolejną notkę!

    OdpowiedzUsuń