wtorek, 13 sierpnia 2013

XI. Uciekając przed koszmarem.

Day after day it reappears
Night after night my heartbeat shows the fear
Ghosts appear and fade away
Come back another day
Colin Hay- Overkill



Wszędzie panowała ciemność. Oddech uspokoił się. Zacisnęła nerwowo usta, przełykając ślinę. Do jej uszu doszedł cichy dźwięk naciskanej klamki. Drzwi ustąpiły, a osoba za nimi przestąpiła próg. Rozległo się szuranie. Wydawało się, jakby ciężkie buty przesuwały się równomiernie po podłodze. Jednak coś nie pasowało. Zacisnęła mocniej powieki, chcąc rozpoznać dziwny dźwięk. Plask. Pojedyncze kropelki rozbijały się o drewno. Czyżby dach przeciekał? Przez chwilę przysłuchiwała się odgłosom idącym od okna. Nie, wciąż musiała być piękna, słoneczna pogoda. Powróciła myślami do intruza. Plask. Kolejna kropla, tym razem o wiele większa od poprzedniej, rozbiła się tuż przy jej stopie. Szuranie ustało. Poczuła, jak deski naginają się pod ciężarem osoby. Zacisnęła zęby, próbując przegnać uczucie niepokoju. Szczęka zadrżała mimowolnie. Ta ciemność... To wszystko jej wina. Gdyby tylko mogła otworzyć oczy. Plask. Podkurczyła nogi czując, jak zimna ciecz uderza w nagę kostkę. Odgłos kropel stał się jeszcze głośniejszy, częstszy. Dotknęła drżącymi dłońmi swojej twarzy. Tak, oczy nie były niczym przysłonięte. Mogła je swobodnie otworzyć. Dziwne uczucie zagościło w jej sercu. Krew rozgrzała się w żyłach. Plask. Wystarczy jedno spojrzenie. Plecy i nogi rozbolały ją i zesztywniały. Musiała wstać, najlepiej już teraz, kiedy była jeszcze w stanie trzeźwo myśleć. Podłoga znów zaskrzypiała. Co teraz? Co robi intruz? Zimny, dławiący, wręcz trupi oddech otulił jej twarz. Zmarszczyła nos, nieprzygotowana na to.
Serce zaczęło mocniej bić, słysząc wypowiadane męskim głosem imię. Było znajome, nawet bardzo. Tak, należało przecież do niej. Tak się nazywała.
Krzyk wydobył się z jej gardła, kiedy poczuła lodową dłoń na swoim policzku. Zaczęła błagać, aby mężczyzna ją zostawił. Zabrał obślizgłe, śmierdzące zgnilizną palce. Plask. Nadaremnie. Zamachnęła się i uderzyła osobę przed sobą. Nic, zero reakcji. Był niczym skała, gdyby nie to, że jego ciało wydawało się być zrobione z dziwnej, galaretowatej substancji. Zacisnęła palce na skórze intruza, wyrywając ją. Instynktownie zaczęła krzyczeć, chcąc dodać sobie nieco odwagi. Znów to imię. Na jego dźwięk zaczęła się mocniej wyrywać. A co z oczami? Jak długo można żyć w ciemności, nie wiedząc nawet, z kim tak naprawdę się walczy?
Rozchyliła powoli powieki. Świat przed nią był zamglony. Oddychając ciężko ze zmęczenia, przestała się szarpać. Zamrugała kilkakrotnie. Wysoki, barczysty brunet klęczał przed nią. Jego wyciągnięta dłoń wciąż gładziła policzek dziewczyny. Zaczęła zauważać więcej szczegółów. Długie, pozwijane w strąki włosy, lekko zielonkawa cera, wyglądająca z bliska jak namoczona gąbka. Ubranie było brudne i mokre, to z niego skapywała woda. Przechylił głowę, chcąc lepiej na nią spojrzeć. Z gardła mężczyzny wypłynęła krew. Morze krwi.
To był on. W końcu do niej przyszedł. Czy po nią? Czy zabierze dziewczynę tam, gdzie teraz był? W otchłani ciemności, gdzie przebywali zmarli? Tak bardzo tego pragnęła, uciec od rzeczywistości, od świata, który tak dobrze znała. Uśmiechnął się delikatnie. Spływająca czerwona rzeka krwi zdawała się mu nie przeszkadzać. Wyciągnął drugą dłoń, chcąc jej coś pokazać. Dopiero teraz zauważyła, że coś ściskał. Zakrwawione ostrze błysnęło w blasku zachodzącego słońca. Westchnęła cicho, nie chcąc odrywać od niego wzroku. Tak bardzo tęskniła. Wciąż go kochała, mimo że od dawna nie żył. Złapała za wysadzaną kryształami rękojeść. Przycisnęła ją do serca. To było jej dziecko. Musiała je nakarmić, napoić. Nóż pragnął zaspokoić swoje pragnienie. Teraz, natychmiast. Łzy popłynęły jej z oczu. Oni tego chcieli. Musiała spełnić ich rozkazy.
Jednym szybkim ruchem wbiła ostrze w pierś mężczyzny. Krótkie i ciche przeprosiny zostały zagłuszone przez nieopanowany szloch. On jednak się uśmiechał. Słowa wydobywające się z jego ust były niczym najpiękniejsza melodia. Koiły serce, dawały ukojenie. Ostrze piło krew, wchłaniając do swego wnętrza kolejne istnienie. Jeżeli raz zasmakowało krwi, musiało dostawać ją ciągle. Dziewczyna upijała się wraz z nim.
Dotknęła rany. Na opuszkach palców została gęsta, ciemno bordowa ciecz. Jej ciepło powoli stygło, wraz z odchodzącym życiem. Bez zastanowienia wsadziła ubrudzone krwią palce do ust. Chwile ssała, smakując językiem. Wyjąwszy je, oblizała napuchnięte wargi. Poczuła się tak dobrze. To było jej spełnienie.
Plask.
Spojrzała znów na mężczyznę. Zniknął. Zamiast niego, u jej stóp leżała niska brunetka. Jej ubranie było przesiąknięte krwią. Dziura w sercu musiała dopiero powstać. Kolejny, tym razem o wiele głośniejszy krzyk wydobył się z gardła blondynki. Nie mogła przestać, próbując zawrzeć w nim wszystkie swoje lęki. To było jak sen. Zły koszmar, który nigdy nie powinien się wydarzyć.

Wyrzuciła zakrwawiony sztylet, próbując pozbyć się dowodu zbrodni. To on, zmusił ją. To przez niego zabiła swoją służkę, Adilę. Przez myśl przeszła jej twarz ojca. Jak zdoła mu to wszystko wytłumaczyć? Przecież nigdy nie uwierzy, że na początku widziała Sergio. Nawet teraz, kiedy o tym myślała, blondynce wydawało się to głupie. Wręcz szalone. Skąd wzięły się te chore wizje?
Rozmyślania dziewczyny przerwało głośne pukanie do drzwi. Spojrzała w danym kierunku.
- Christine, czy wszystko w porządku?- głos ojca zmroził dziewczynę. Skuliła się w sobie, zastanawiając się, czy ma się w ogóle odezwać. Może sobie pójdzie? Zostawi ją w spokoju, a ona będzie miała czas, aby zastanowić się, co ma zrobić z ciałem służącej.- Otwórz mi!
Była morderczynią. Po raz kolejny zabiła. Zimny pot oblał jej ciało, budząc dziewczynę z odrętwienia. Musiała się ruszyć. Podnieść z zimnej, twardej podłogi i spojrzeć prawdzie w oczy. Była szalona. To kryształ ją oślepił i zmusił do zabicia tej biednej dziewczyny. A wcześniej własnego narzeczonego. Dlaczego? Bo wszystko by się wydało? Bo musiała się bronić.
- Otwieraj, do cholery!
Za drzwiami dało się słyszeć jakieś rozmowy. Uderzenia nasiliły się. Podeszła i przekręciła klucz. Nawet nie wiedziała, że było zamknięte. Wpuściła ojca do środka. Mężczyzna spojrzał na nią, coraz szerzej otwierając oczy. Musiała strasznie wyglądać. Suknia była w nieładzie, zakrwawiona i poszarpana. Włosy nie układały się w piękne, duże fale, lecz sterczały na wszystkie strony. Musiała stoczyć walkę z Adilą. A może z samą sobą? Nie wiedziała, nie była w stanie sobie tego przypomnieć. Otępiona złudnym wspomnieniem ukochanego, nie kontrolowała własnego ciała i myśli. Kto wie, co mogłaby jeszcze zrobić, będąc w takim stanie.
A dziecko? Co z bękartem, którego nosiła? Objęła dłonią brzuch. Czuła go, wciąż karmił się jej energią, spijał krew i cierpienia. Ciepło, które wytwarzał dodawało blondynce sił. Nie mogła go już zabić. Zbyt mocno zakorzenił się w łonie dziewczyny, trzymając się kurczowo życia, które mu dano. Dlaczego nie zabiła go wcześniej, kiedy jeszcze mogła? Czy to możliwe, aby mogła je kochać? Jego, bo czuła, że to będzie syn. Odważny i waleczny, potrafiący obronić własną matkę.
- Coś ty zrobiła?
Głos Alexandra wyrwał Christine z rozmyślań. Spojrzała na niego, a łzy poleciały po bladych policzkach. Zrobiło jej się przeraźliwie zimno. Dreszcze przeszły po ciele blondynki, więc objęła się ramionami. Ojciec patrzył na nią wystraszony. Zawiodła go. Po raz kolejny go zawiodła. Tajemnica wyszła na jaw, będzie musiała mu wszystko powiedzieć. Ale czy na pewno? W końcu kryształ wymagał od niej całkowitego poświęcenia. Już nie raz pokazał, że potrafi całkowicie nią zawładnąć. Czy mogła obawiać się o ojca? Kogo zabije następnym razem, kiedy grzech zapragnie swej ofiary?
- Tatku, przepraszam...- cichy, zapłakany głos wręcz wydarł się z gardła Christine. Nie poznawała sama siebie. Zawsze opanowana i twardo stąpająca po ziemi. Wiedziała czego chce i do czego dąży. A teraz? Była zagubiona. Potrzebowała wsparcia oraz kogoś, kto mógłby ją przypilnować. Jednak bała się prosić. Bała się odrzucenia, które niejednokrotnie jeszcze ją czekało.

To, co zobaczył po przekroczeniu progu, sprawiło że całkowicie zwątpił w jakąkolwiek dobroć panującą na świecie. Błagał wszystkie bóstwa, w które kiedykolwiek wierzył, aby zabrały mu ten obraz sprzed oczu. Chciał się obudzić i móc wmówić sobie, że to był tylko zły sen. Koszmar, który znika po kilku sekundach od przebudzenia. To jednak nigdy nie nastąpi. Już na zawsze zapamięta swoje dziecko skąpane we wciąż ciepłej krwi własnej służącej. Jej twarz, w pierwszym momencie szalona i nieokiełznana, zastąpiła mała, zagubiona dziewczynka. Co się stało? Dlaczego los tak bardzo ich karał?
Podszedł do blondynki, chcąc ją przytulić. Wziąć w ramiona i uspokajająco szeptać do ucha, że wszystko będzie dobrze. Jakoś dadzą sobie radę i zatuszują zabójstwo. Jednak coś wciąż nie dawało mu spokoju. Zmrużył gniewnie oczy, a ręka sama wyleciała do przodu, uderzając dziewczynę w policzek. Nawet się nie odsunęła, nie próbowała się bronić przed ciosem. Przyjęła go spokojnie.
Lecz co miał zrobić? Wydać córkę straży królewskiej króla Daimona, co od razu skazywało dziewczynę na śmierć, czy pomóc? Doskonale zdawał sobie sprawę, że ta sytuacja może się jeszcze powtórzyć. Skoro zabiła raz, drugi nie będzie już problemem. Ale czy na pewno? A może to był zwykły wypadek? Co, jeżeli Adila tak naprawdę przyszła zabić jego biedną, małą córeczkę, a Christine jedynie się broniła? Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo osądził własne dziecko. To przerażenie w jej oczach mówiło samo za siebie. Najwidoczniej wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła.
Aleksander odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. Jednak coś przykuło jego uwagę. Coś podłużnego i błyszczącego wszystkimi kolorami tęczy. Spojrzał w danym kierunku. Mały, złoty sztylet leżał w kałuży krwi w rogu pomieszczenia. Do kogo należał? Do Christine, czy służącej? Ukucnął przed nim i wytarł krew we własną koszulę. Musiał go schować. Ukryć tam, gdzie nikt nigdy go nie znajdzie. Gdzie już nigdy więcej nie zasmakuje krwi.

Zabrał go. Jej sztylet, jej dziecko. Musiała go odzyskać, wiedziała o tym. Potrzebowała go tak, jak powietrza. Był jej potrzebny, gdyby znów kryształ chciał nią zawładnąć, gdyby musiała zabić. Jednak nie teraz. Musi to zrobić powoli, mieć plan.
Kiedy ojciec ją uderzył, nie poczuła nic. Pustka panoszyła się w głowie dziewczyny, zajmując coraz większy obszar umysłu. Już dawno stała się zimna i nieczuła na słowa innych, jednak nie na ojca. Tylko Aleksander mógł wymóc na niej posłuszeństwo. Czy tak będzie i teraz, kiedy dowiedział się prawdy? Nie wiedziała, jednak nie pozostało zbyt dużo czasu na myślenie.

Musiała działać.

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Christine, choć bardzo mi żal i pewnie jeszcze wielokrotnie będę to mówić. Jednak podoba mi się, jak powoli pokazujesz jej przemianę. Z notki na notkę kryształ ma nad nią coraz większą moc, choć dziewczyna jeszcze się broni, lecz coraz bardziej brakuje jej sił. Coś czuję, że już niedługo, już niedługo dobra Chris będzie musiała się schować, bo kryształ nie da jej żyć spokojnie (już nie daje spokojnie, ale będzie nią kierował ;) ).
    Świetna notka! Serio :)!
    Czekam na więcej! Ade

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie pisałaś na Christine i aż zapomniałam jak uwielbiam te notki!
    Kocham tą dziewczynę i nie rozumiem jak ta krucha i kochana kobieta może odczuwać gniew. Aż się serce kraja jak o tym pomyślę co ją czeka.
    A Aleksander jak ślepo ufa niewinności córki i jak chce ją chronić mimo, że nie jest pewny, że to ona zrobiła coś złego. To się nazywa miłość rodzicielska :)
    Piękna notka.
    Tośka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, strasznie mi się podobało! Strasznie! Początek był wspaniały, bardzo mroczny i bardzo udany. Reakcja Christine, która po tym nastąpiła sprawiła, że początek zdaje się jeszcze lepszy, naprawdę super przedstawiłaś jej stan ducha.
    Rozczulił mnie dziwnie fragment,w którym ona zdaje sobie sprawę, że jej dziecko jest chłopcem. Nic niezwykłego by się zdawało, a jednak chwyciło mnie to za serce.
    No i jej ojciec, którym już nie raz się zachwycałam. Współczuję mu niezwykle i podziwiam jego miłość. Mam nadzieję, że Christine nic mu nie zrobi, bo mam w sobie jakąś taką dziwną obawę, że jednak może.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, bardzo udana notka. Jedna z lepszych na Christine. Część pierwsza jest naprawdę genialna. Opisy są idealne pod każdym względem. Dokładnie, a zarazem rytmiczne, wspaniale oddające dynamikę opisywanej sceny. I to kingowskie Plask!, mistrzunio ;)
    Nie mogę się doczekać tego działania, które zapowiada nam Christine. Bardzo się na nie cieszę i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła zasmakować tego jej gniewu, który bądź co bądź na razie jest tłumiony przez jej ojca. Ciekawe czy Chris stwierdzi, ze pora usunąć tą tamę? Byłoby szkoda, bo uważam, że postać Aleksandra jest jedną z lepszych pobocznych :) Jest taki, jaki ojciec powinien być. Tym bardziej samotny ojciec, widzący w Christine odbicie miłości. Tej romantycznej, nie rodzicielskiej.
    Czekam na kolejne części, życzę weny i "działania".
    Całuję, Leila

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, ale to bardzo lubię Christine. No po prostu ją uwielbiam. A wiesz za co? Za tą szczerość którą ma w sobie. Szczerze powiem, że jest ona chyba moją ulubiona postacią w nityi i twoją najlepszą postacią z wszystkich twoich stworzonych 'dzieci' ;)
    Osobiście uważam, że notka była dobra, ale i tak najbardziej podobała mi się notka numer IX. ale to już w sumie to tak inną drogą.
    Ta notka też była fajna. Lubię w tym blogu to, że notki są często, ale są krótkie i bardzo szybko i płynnie się je czyta, przez co są bardzo przyjemne.
    Życzę weny, i szybko kolejnej notki.
    Pozdrawiam, Smile. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. To było naprawdę intensywne i czułam się mocno zaniepokojona. Udało ci się wywołać emocje, całkowicie pochłonął mnie ten rozdział. Christine robi się coraz bardziej intrygująca, podobają mi się przemiany jakie w niej zachodzą i tempo ich pokazywania. Czuję, jak kryształ powoli zagarnia ją całą i jest to nieuchronne. Aż się boję pomyśleć, jaką Christine będziemy mieli okazję poznać w ostatnich rozdziałach...
    Bardzo mi się podobało, według mnie najlepszy rozdział do tej pory!

    OdpowiedzUsuń